Urodziłem się w Nakle nad Notecią i mając z jednej strony Bydgoszcz, a z drugiej Kowalewo Wielkopolskie nie moglem jeździć niczym innym niż rometem1. Teraz mieszkam w Bydgoszczy, Rometu już nie ma, ale…
Zamierzchłe czasy
Gdy miałem kilka lat rodzice kupili dla mnie rower od Darka B. Niestety, nie pamiętam jaka była marka tego pojazdu. Całkiem możliwe ze nie był to nawet romet! Przypominam sobie jedynie, ze rama była "męska", górna rura lekko wygięta (oryginalnie), a kolor był chyba czerwony. W każdym bądź razie na tym właśnie rowerze nauczyłem sie jeździć. Nie wiem kiedy i komu został sprzedany.
Podstawówka
Mniej więcej w połowie lat osiemdziesiątych pojawiły sie w naszym domu dwa nowe rowery: niebieski Jubilat 2 mojej siostry (z okazji bierzmowania) oraz mój (z okazji Pierwszej Komunii) czerwony Sprint 2 (tzw. mała kolarzówka). W pierwsza trasę wyruszyłem z moim kolega z podstawówki, Jackiem Z. (on od razu dostał Pasata). Zamierzaliśmy dojechać do Mroczy i wrócić z powrotem do Nakła (ok. 24 km). Przejechaliśmy tylko ok. 20 km, docierając jedynie do Krukówka. Z ciekawostek pamiętam na przykład, że na tym rowerze umiałem doskonale jeździć bez trzymanki. Pod koniec lat osiemdziesiątych Sprint został sprzedany.
Liceum i studia
Na początku lat dziewięćdziesiątych nastąpiły rewolucyjne zmiany w domowej "stajni". Jubilat został przemalowany na czarno, dokupiłem nalepki ze złotym napisem "ROMET" na czarnym tle… i chorowałem na kolarzówke. Początkowo miałem pecha. Juliusz P. - bez mojej wiedzy - sprzedał swój rower (załatwiony z klubu kolarskiego w Potulicach). Na szczęście od Roberta B. kupiliśmy Jaguara! Jeszcze dużo czasu upłynie, zanim przejadę na jakimś innym rowerze więcej kilometrów. Najdłuższa jednorazowa trasa: Nakło - obwodnica - Toruń - Bydgoszcz - Nakło, w sumie prawie 150 km, pokonana razem z Cinkiem (na Pasacie).
Praca
Wagant numer 1
Od 2003 roku mieszkam w Bydgoszczy. Jaguar został w Nakle - ojciec jest na emeryturze i jeździ nim dużo więcej niż ja. Pracuję i nie mam tyle czasu co kiedyś - w liceum, na studiach… Postanowiłem więc kupić sobie rower. Zapoznałem się z oferta Rometu z Kowalewa i już miałem sie na coś zdecydować, aż tu nagle Tomek M. poinformował mnie, że kupuje sobie nowy rower, a swojego Waganta (numer ramy: 81 000428) jest skłonny sprzedać. Kupiłem więc pierwszego w swoim życiu Waganta za słuszną, prawdziwie polską cenę: 0,7l wódki. Z radości dorzuciłem jeszcze piwo. Cechy charakterystyczne nabytej maszyny to: kolor czerwony, kierownica typu "jaskółka", metalowe manetki hamulców, pedały gumowe, przerzutka tylna "Romet", metalowa manetka przerzutki (Romet), siodełko Romet, brak bagażnika. Dokupiłem tylko opony z dętkami i mogłem już jeździć do pracy!
Wagant numer 2 i 3
Po wypadku, chodząc jeszcze o kulach, spotkałem Łukasza S. i ubiłem z nim nastepujący interes: dwa Waganty w kiepskim stanie w zamian za 0,7l wódki. Rowery pojawiły się w domu moich rodzicow na przełomie roku 2003/2004: ramy pomarańczowe (w tym jedna przemalowana na bordo) o numerach 85 535794 i 86 12403241, kierownice proste, plastikowe manetki hamulcow, przerzutka tylna Favorit, rometowska manetka przerzutki, dwa bagażniki (klasyczny szeroki i wąski bez sprężyny), metalowe pedały - niestety zepsute… Prawdopodobnie przypadkowo jeden z rowerów miał dwie zębatki z przodu.
Wczesną wiosną 2004 roku rozpoczęło się składanie obu Wagantów w jeden sprawny pojazd (rama 85 535794). Ojciec miał w zapasie tylne koło na klamrę, w sklepie przy Romecie kupiłem błotniki, opony (żółto-czarne szosówki), dętki oraz przednią przerzutkę ("no name"), a w supermarkecie budowlanym dużą puszkę czerwonej farby (podkład, grunt i farba w jednym). Wiosną rower był juz gotowy: specjalne podziekowania dla Michała Ch. za dzwonek, oraz dla Michała G. za zestaw tylnych przerzutek!
Wagant numer 4
Niestety, okazało się (a na pierwszy rzut oka tego nie widac), ze moj Wagant ma delikatnie skrzywione widelki (a moze rowniez rame), co powoduje skrecanie kierownicy w lewo przy probie jazdy bez trzymanki. Mozna powiedziec, ze byl to bardziej dwuslad niz jednoslad… Poza tym zaczela szwankowac tylna zebatka (14). Dlatego jeszcze wiosna zdobylem od Piotra D. nastepny egzemlarz Waganta (numer ramy 78 226959) z rama i widelkami w stanie idealnym. Cechy charakterystyczne tego roweru to: kolor czerwony, kierownica "jaskolka", metalowe manetki hamulcow, "stary" dzwonek, gumowe pedaly, manetka i przerzutka tylna Favorit, siodelko MERTENS (a wyglada jak ROMET), bagaznik szeroki. Dodatkowa ciekawostka jest fakt, ze nie ma nalepki z nazwa modelu, tylko zloty napis wykonany prawdopodobnie szablonem. Cena - 0,5l wodki pomaranczowej, a w promocji dostalem jeszcze "nowa" tylna os. Probowalismy z ojcem przelozyc caly wolnobieg, ale bez specjalnego klucza nie bylismy w stanie, dlatego zmienilismy tylko najmniejsza zebatke. Klucz do odkrecania wolnobiegu (a raczej nakladke z dwoma bolcami, ktora mozna juz odkrecac przy pomocy klucza, bodajze 21) kupilem dopiero pod koniec kwietnia (dziekuje ojcu Michala G. za spilowanie bolcow do odpowiedniej szerokosci). Przelozenie czesci do "nowej" ramy nastapilo dopiero pod koniec czerwca.
W tak zwanym miedzyczasie okupilem sie czesci i pod koniec czerwca zmienilem rame. I tak stalem sie uzytkownikiem Waganta (numer ramy 78 226959), o klasycznym czerwonym kolorze, z kierownica typu "jaskolka" i szerokim bagaznikiem. Nastapilo jednak szereg modyfikacji, ktore oddalily rower od surowego oryginalu. Najpierw zalozylem skorzane siodelko firmy "Selle Royal", rometowska przednia zebatke (48/40/32) oraz tylna przerzutke Shimano Altus sterowana analogowymi manetkami (made in China). Altus jest na tyle delikatny, ze wymusil zmiane wolnobiegu z rometowskiego (14/16/18/20/22) na pieciobiegowy firmy Shimano (XX/XX/XX/XX/XX). Z przednia przerzutka Shimano TY-22-GS tez byl problem - nie bylo w niej elementu na ktorym oparlby sie pancerz od linki (nowe rowery maja przelotki przyspawane do ramy lub specjalne "sanki" pod korbowodem). Udalo mi sie jednak kupic "kieliszek" montowany do ramy, pod przerzutke (dolnociag), i problem zostal rozwiazany. Zmienilem rowniez pedaly, bo na poczatku lipca dotychczasowe odmowily posluszenstwa - udalo mi sie zlamac prawy pedal w taki sposob, ze z korby wystawalo ok. 2cm oski. Na szczescie w poblizu byl sklep rowerowy i kupilem zwykle, srebrzyste pedaly z odblaskami.
Mistral - ostre koło
Trochę podpuścił mnie Jakub W., a może taka po prostu miała być kolej rzeczy? Postanowiłem zrobić sobie rower z ostrym kołem. Kupiłem od Filipa Mł. za 0,5l żurawinowej wódki Sobieski (czerwonej Finlandii akurat nie było) Mistrala. Ogołociłem go ze zbędnych elementów, łącznie z odpiłowaniem uchwytu do pompki z rami i uchwytu do dynama z widełek (dodatkowe punkty w teście na cyklozę!).
Pedały Shimano 105 z metalowymi noskami i skórzanymi paskami - Allegro.
Przełożenie 48x18.
Zdjąłem rometowskie manetki hamulców a założyłem jedną, zdobytą na pchlim targu (Flohmarkt) w Berlinie i DDRowski dzwonek.
W końcu moje ostre koło wyglądało tak:
Po wypadku widełki wyglądały tragicznie… Szosowy mostek zresztą też.
Moim wyznacznikiem cały czas jest pewien Peugeot.
Nadal uważam, że zmienne przełożenie jest tylko dla ludzi powyżej 45. Czyż nie lepiej jest wygrywać siłą własnych mięśni, niż przerzutką? Stajemy się słabi… Dajcie mi ostre koło!
I still feel that varable gears are only for people over forty-five. Isn't it better to triumph by the strength of your muscles than by the artifice of a derailer? We are getting soft…As for me, give me a fixed gear!
Ich glaube immer noch, dass variable Gänge etwas für Menschen über 45 sind. Ist es nicht viel besser, einfach mit der Kraft der eigenen Muskeln zu triumphieren, als mit der künstlichen Kraft einer Kettenschaltung? … Was mich betrifft: Gebt mir ein Rad mit einem Gang.
Kolarzówka ZZR
Jesienią 2006 roku kupiłem kolarzówkę ZZR, z zamiarem zrobienia z niej ostrego koła. Niestety rower okazał się na tyle ładny, że postanowiłem zrobić z niego rower turystyczny z pełnym osprzętem.
Favorit
W maju 2007 na Allegro znalazłem zjawiskową Favoritkę. I znów chciałem z niej zrobić ostre koło i znów okazała się być zbyt piękna. Ale te piasty z wysokimi kołnierzami… Prawie miesiąc dojrzewałem do decyzji o zrobieniu z niej ostrego koła. I w końcu stało się - zostawiłem rower w sprawdzonym warsztacie, poprosiłem o wycentrownie kół, odkręcenie osłony na łańcuch i zadbanie o idealnie prostą linię łańcucha. Tym razem wybrałem przełożenie 48x20 (starzeję się, górki mnie męczą, poza tym po wypadku jeżdżę wolniej i ostrożniej).
Raleigh
Pod koniec września przyleciałem do Cambrigde. Odległość od miejsca zamieszkania do pracy - 11 mil. Wszystkie rowery zostały w Polsce, więc postanowiłem kupić kolejny rower. Przegrałem kilka aukcji na ebayu, aż w końcu udało mi się kupić damska kolażówkę za 23 funty. Pojechałem po nią autobusem do Royston i wróciłem do Cambridge troszkę okrężną drogą, w sumie 18 mil.
Linki
Romet
- http://redcoats.maniak.pl/jac/rozne/rom_ins/index.html - instrukcja obsługi rowerów Romet
- http://redcoats.maniak.pl/jac/rozne/zzr_inst/index.html - instrukcja obsługi rowerów ZZR
Ostre koło
- http://www.sheldonbrown.com/ - skarbnica wiedzy
- http://fixedgeargallery.com/ - galeria ostrych kół
- http://fixedgeargallery.com/2006/june/TravisNelson.htm - mój wyznacznik piękna
- http://fixy.prv.pl/ - raczkująca galeria polskich OK